Łatwy zwrot towaru
KUP LUB ODBIERZ W NASZYM SKLEPIE
Dumbs to polscy epigoni The Ramones i pierwsza nasza kapela tak ewidentnie nawiązująca w muzyce i image do Ramonesów. Pamiętam tu oczywiście i o Celi nr 3, Wiewiórczakach czy Bulbulators i innych kapelach z przeszłości, które inspirowany się nowojorczykami, ale w przypadku Dumbs jest to najbardziej wyraziste i zamierzone. Warszawskie trio stara się nie kombinować jak to przytrafiało się czasem Ramonesom na ich studyjnych płytach, ale wali prosto w stronę ich surowego, koncertowego brzmienia i prostoty trzech pierwszych albumów. Własne kompozycje wzbogacono „wiadomym” coverem „I Can’t Make It On Time” – z albumu „End Of The Century” oraz kompozycją Kevina K. „Get With It”. Płyta jest świetna i nawet nie przeszkadza mi brak jakiejś ballady, którymi to Ramonesi mieli zwyczaj urozmaicać swe płyty. Jest szybko, przebojowo i z energią, a wszystkie 16 kawałków przelatuje jak torpeda. Dlatego praktycznie nie sposób wyróżnić tu żadnego utworu... bo nie ma czasu, a wszystkie kawałki są wyborne. W każdym razie jedno jest pewne, że kiedy nie będę mógł się zdecydować, której płyty The Ramones posłuchać, to włączę sobie „Worst Nightmares”. Kuba, Paweł i Suchy mają muzykę The Ramones we krwi, a albumem tym spokojnie dołączają do ich najlepszych pogrobowców. Dodam jeszcze, że płyta opakowana jest w ładnie wydany dig-pack z tekstami, a okładkę ozdabia twórczo przerobiony motyw z płyty „Pleasant Dreams”, wiadomego zespołu. (Sopel)
*****
Okładka kojarząca się z „Pleasant Dreams” Ramones, muzyka kojarząca się... z Ramones. Zespołów, które za punkt honoru obrały sobie granie dźwięków jak najbliższych nowojorskiej załodze z dzielnicy Queens jest na świecie całe mnóstwo i nie ma powodu, żeby Polska nie miała swojego przedstawiciela w tej kategorii. Dumbs zaczynali jako typowy cover-band, ale ich ambicje nie skończyły się na odgrywaniu kompozycji swych mistrzów i album przynosi repertuar „ramonesowaty”, ale w dużej mierze własny. Płyta nie jest może jakimś dziejowym wydarzeniem i po jej wysłuchaniu nikt historii punk-rocka nie napisze na nowo, ale lepszego materiału w rzeczonym gatunku nikt dotychczas nad Wisłą nie nagrał i pewnie prędko nie nagra. Kilkanaście melodyjnych piosenek, wśród których, co tu dużo ukrywać, najlepiej brzmią covery samych idoli „I can’t make it on time” i „Rockway Beach”, co może być jednak związane z faktem, że znane są one od lat prawie 30-tu. Ostatni z nich, jako jedyny na płycie, opatrzony został polskim tekstem i powinno być to chyba drogowskazem na przyszłość, bo przebywającym w zaświatach braciom Ramone na pewno spodobałby się ten słowiański aspekt hołdu dla ich twórczości. Cieszy też fakt, że muzyce towarzyszy image w postaci trampek firmy Converse i skórzanych kurtek, bo nie ma nic gorszego niż punkowy zespół, którego członkowie wyglądają tak jakby im ktoś podczas niedzielnej wizyty u babci szafę z ciuchów obrobił. (Andrzej Kuspiel)
- Seventies in New York City
- No One Really Knows Odtwórz
- I Can't Feel Relaxed
- Let It Go Odtwórz
- Sunday Punk Odtwórz
- What Do You Want To Do?
- Tonite Odtwórz
- I Can't Make It On Time Odtwórz
- Count On Me
- Hey Little Girl
- Will You Kiss Me
- Don't Forget Her
- Permanent Girl
- I Don't Wanna Do Anything
- You Love Her So
- Get With It