Łatwy zwrot towaru
KUP LUB ODBIERZ W NASZYM SKLEPIE
Spore zaskoczenie. Grupa porzuciła swoje, chyba nie do końca szczere, fascynacje psychobilly i skoncentrowała się na graniu prostych punkowych numerów, w których jednak nadal pobrzmiewa tu i ówdzie bardziej rock’n’rollowa nuta, czasem za sprawą skojarzeń ze szwedzkim The Bones („Dziewczyna z tatuażu”), a czasem za sprawą np. surfowej gitary („Strachy na Lachy”). W tekstach sporo wampirów, psychopatów i klimatów rodem z okolic cmentarza, więc widać, że zespół jeszcze do pełnej równowagi psychicznej po flircie z sajko nie doszedł. Na niektóre z tych opowieści trochę chyba brakowało pomysłu, niektóre jak np. „Dentysta” są z gatunku ciut obrzydliwych, a historii opisywanej w „Drodze 66” też nie radziłbym nikomu naśladować, ale miło jest posłuchać, że ktoś jeszcze pamięta o uroku Kim Wilde, która dziś jest już atrakcyjną 50-latką. Sama muzyka broni się całkiem nieźle i album jest dowodem, że znalezienie własnego stylu trwa czasami nieco dłużej. (Andrzej Kuspiel)